Czy za sukcesem mężczyzny stoi kobieta?

utworzone przez | 10 lip 2024 | Ustawienia systemowe | 0 komentarzy

Czy naprawdę KOBIETA może aż tyle, by pomóc MĘŻCZYŹNIE sięgnąć po swój SUKCES czy zdobyć wymierne w świecie fizycznym i nie fizycznym: BOGACTWO?

Czy to możliwe aby KOBIETA miała taką „władzę” , taką „moc” czy takie „kompetencje”? … i czy można się ich nauczyć?

Czy to możliwe, by MĘŻCZYZNA był aż tak „poddany” wpływom drugiej płci? Czy to fenomen biologii ? Co za tym tak naprawdę stoi?

Czy może temat jest tylko chwytem marketingowym i nic za tym się nie kryje innego, niż chęć przyciągnięcia Twojej uwagi?

Ok, dość tych pytań, czas na odpowiedzi. Zacznę od końca i wyjaśnię, że nie piszę wpisów blogowych dla samego marketingu, ale tak, to też element mojej pracy i nie ma w tym nic złego, że wybieram taką ścieżkę promocji swoich usług poprzez przekazywanie wiedzy, edukowanie. A jeśli uważasz to za „złe”, cóż – jest to Twoja opinia a nie prawda absolutna i na szczęście dla tych, którzy chcą się edukować – działam. Piszę. Odpowiadam na pytania. Nie ograniczam się krytyką, atakiem 😉

To co z tą KOBIETĄ ?

Z punktu widzenia PODEJŚCIA SYSTEMOWEGO gwarancją udanych RELACJI jest RÓWNOWAGA „BRANIA I DAWANIA” – jest to jeden z podstawowych PORZĄDKÓW MILOŚCI, na który zwrócił uwagę Bert Hellinger.

Przyjrzyjmy się… co się dzieje, kiedy KOBIETA „nie bierze” a tym samym nie jest możliwe spełnienie wspomnianego wyżej fundamentalnego porządku – kobieta nie przyjmuje tego, co mężczyzna chce, może jej dać.

Jeśli u kobiety brak jest UMIEJĘTNOŚCI BRANIA, kiedy mówi wewnętrznie, ale i głośno werbalizuje: „niczego od Ciebie nie potrzebuję”, „nie jesteś mi potrzebny”, „umiem zadbać sama o siebie”, „nic od Ciebie nie chcę”, to jak może czuć się mężczyzna?

Mężczyzna nie ma szans by poczuć spełnienie, może nawet czuć się winny, że nie może jej uszczęśliwić, a w dalszej kolejności może zabraknąć mu energii, motywacji by dawać z siebie więcej… tworzyć, zdobywać góry, osiągać więcej… bo i dla kogo, skoro wybranka: nic od niego nie chce. Może wręcz stracić sens, by cokolwiek robić, bo ten kto ma i chce dawać – potrzebuje tego, kto chce brać.

Widać tu więc, że podstawowy porządek miłości: równowaga w dawaniu i braniu jest niespełniony. Jest BAŁAGAN, jak to lubię mówić już na praktycznych warsztatach Ustawień.

Może też być inna reakcja mężczyzny na niechęć partnerki by cokolwiek od niego wziąć – może uznać, że wybranka po prostu potrzebuje czegoś innego i nie zauważy, że to jej tendencja a nie kwestia „nietrafionego prezentu”. Jej po prostu brak umiejętności brania, ale jeśli on jeszcze nie jest tego świadomy, dalej będzie brał jej reakcję do siebie i w sobie szukał przyczyny, że w ich relacji nie ma wzajemnej satysfakcji. Rozwiązaniem będzie dla niego szukanie dla niej wciąż nowych prezentów, darów… działań kierunkowanych na jej zadowolenie. Uruchomi dla niej całą kreatywność i pracowitość, by odnaleźć to, co sprawi jej radość a jemu zwrotnie pozwoli poczuć się spełnionym. Ale jak długo może walić głową w mur? Na jak długo starczy mu sił by się starać, podejmować wysiłki… aż w końcu pęknie i szala goryczy się przeleje i nawet nie zauważy, kiedy w obecności ukochanej zacznie odczuwać rozdrażnienie… zacznie budować dystans… skieruje uwagę na inną? Dróg może być wiele…

Efekt jest ten sam – mężczyzna CZUJE się NIEDOCENIONY i NIEUSZANOWANY. Cały jego trud, wysiłek – jest niezobaczony.

Co może być rozwiązaniem? Co może zacząć dziać się w parze ?

Nastąpi ROZSTANIE albo zaczną się KŁÓTNIE, ba awantury na miarę siły jak jeszcze mu została dla „bycia” w tej relacji… Awantury w tym znacznie – wcale nie są „złe”, one są ostatnią niemal strategią tego mężczyzny na „zbudzenie kobiety” . Użył już całego arsenału: były pocałunki, prezenty, były awantury, to teraz czas na zdradę. Niestety i tu może okazać się, że mężczyzna PRZEGRA – dlaczego? Bo nagle partnerka/ żona przejdzie w tryb „ofiary” a on będzie dalej tym „złym”, mimo tylu starań.

Widzimy więc jak wielki WPŁYW ma KOBIETA na mężczyznę choćby w tej jednej sytuacji ? Jeśli kobieta jest „nie-biorąca” , to mężczyzna zostanie całkowicie pozbawiony siły, straci dostęp do swojego sprawstwa, co może przenieść na inne obszary – nie tylko relacji ale i pracy, kariery, finansów, itd. Zostając z przeświadczeniem, że to on „zawinił” , że to z nim jest coś nie tak, że to on jest tym nieudacznikiem. Bach… i tak SUKCES przepadł… SUKCES jaki pisany jest KAŻDEMU, bo każdy rodzi się z POTENCJAŁEM, a to co zależy od niego – to po prostu WYRAZIĆ GO… Tu „chłop” się starał… ale nie było komu przyjąć tego co chciał dać.

Czy w takim znaczeniu można uznać ze za sukcesem mężczyzny stoi kobieta? Jest Ci ta sytuacja bliska?

Co jeszcze można powiedzieć o kobiecie „nie biorącej”? Funkcjonuje ona w trójkącie „zbawca – ofiara – prześladowca”, czyli:

  1. początkowo odmawia przyjęcia czegokolwiek
  2. potem narzeka, płacze: „jak mi ciężko”
  3. aż w końcu swoimi oskarżeniami o wszystko… atakuje mężczyznę: „bo Ty…. zrobiłeś / nie zrobiłeś… to i tamto” , „gdzie ja oczy miałam, że wzięłam takiego nieudacznika” …

Co na to mężczyzna? GŁUPIEJE! Nie każdy trafia do terapeuty… nie każdy jest po psychologii, nie każdy jest molem książkowym – by doczytać. On po prostu nie ma pojęcia co się dzieje, co robić? Nie wie co myśleć, czy śmiać się czy płakać, bo to raz komedia a raz tragedia a jedyną stałą… jakąś zasadą – jest nieprzewidywalność tej kobiety, której przecież chciał nieba uchylić!

Główny komunikat jaki wysyła partnerka to, „jesteś dla mnie niedobry, a na czym to polega – domyśl się sam!”

Jeszcze raz zadam pytanie: czy więc za sukcesem mężczyzny stoi kobieta? Czy w takiej sytuacji mężczyzna ma szansę czuć się człowiekiem sukcesu, twórczym, sprawczym, zachować godność, siłę, energię…. czy potencję?

Pewnie już masz odpowiedź….

ok, inną PUŁAPKĄ jest sytuacja kiedy kobieta „nie daje”.

Myślę, że ta wersja stosunków damsko męskich jest bardziej oceniana społecznie i te kobiety jawią się wprost jako te „złe”, bo o ile w pierwszej sytuacji na wstępie relacja ta jest nieświadoma, tak w drugiej – kobieta wyraźnie dąży do tego, by wziąć jak najwięcej od mężczyzny i co tylko można. Jest on dla niej jak generator „zasobów” wszystkiego… a jej stanowisko to przekonanie, że „to jej się po prostu należy”, „jesteś mi to winien” i nie ma opcji odmowy.

Jak pokazuje się w takiej relacji mężczyzna – jego pozycja sprowadza się do roli służącego, pantoflarza. Mężczyzna nie ma szans na odczucie szacunku dla swojej osoby, nie ma co oczekiwać wdzięczności czy docenienia starań. Ta kobieta nie daje takiej atencji, nie daje takich głasków… a jeśli „daje seks” to jest on traktowany jako przedmiot handlu – jeśli dostanę to co chcę, Ty dostaniesz sex. Wszystko działa na zasadzie odruchu Pawłowa… jest bodziec jest reakcja, wszystko prosto wyuaczalne, nawykowe… Straszne, prawda ?

Tylko jak długo wytrzyma taki mężczyzna wieczne wymagania, żądania, nakazy… nie dostając w zamian tego co buduje relację? Wymiany w braniu i dawaniu?

Co zrobi? jak rozwinie się ta relacja dalej? Wcześniej czy później mężczyzna się zmęczy, zacznie szukać zmiany… i zmianą także może być właśnie zdrada – od kochanki dostanie to, czego nie dała wybranka ( kobieta „nie dająca”).

Rozumiemy już, że z perspektywy SYSTEMOWEJ i sukces i porażka mężczyzny – to wynik tego co dzieje się w jego RELACJI z kobietą.

Co więc jest gwarancją SUKCESU mężczyzny ?

Jest nią 3 sytuacja – 3 wariant, czyli KOBIETA, która umie BRAĆ I DAWAĆ. Tylko wtedy jest szansa ze w ich relacji nie będzie BAŁAGANU a utrzymany porządek miłości czyli RÓWNOWAGA w braniu i dawaniu zostanie spełniona.

Wymiana dotyczy oczywiście nie tylko seksu, ale wiedzy, czasu, rozmowy, prezentów, pieniędzy … itd. Nie ważne co jest przedmiotem wymiany – istotne jest to, bo oboje partnerzy subiektywnie czuli, że ta wymiana zachodzi, jest równowaga. Każdy z nich ma czuć się doceniony, potrzebny i znaczący dla drugiej strony. To jest ten fundament na bazie którego relacje się rozwijają, trwają i dają spełnienie… nazwane jednym słowem: szczęście!

Proste prawda?

Może mniej proste jest stworzenie takiej równowagi miedzy „dawaniem” i „braniem” i może warto by stworzyć w tym kontekście kolejny wpis, ale na dziś dość tych newsów… trzeba sobie przetrawić tą partię materiału i może zrobić mały rachunek sumienia… jak to jest z tym dawaniem i braniem u mnie? czy umiem dawać? czy daje ? czy daję to co druga strona potrzebuję? a może nie biorę? a jeśli jestem kobietą… nie -biorącą czy nie -dającą, to może warto coś z tym zrobić – jeśli mam aż taki wpływ na swojego partnera?

Co mogę zrobić ?

1 krok – to zdiagnozować co jest przyczyna ze ta relacja z partnerem/ partnerką nie „rodzi” , nie „kwitnie” , nie rozwija się a między nami jest … tak jak jest.

Czy ze swojej strony mam na to wpływ? za co ja jestem odpowiedzialna / – y? Czy daję? czy nie biorę? czy biorę a nie daję? itd…

A możliwością popracowania nad sobą w obszarze relacji w powyższym ujęciu, są oczywiście organizowane przeze mnie warsztaty Ustawień Systemowych. Sprawdź AKTUALNE TERMINY/ Dublin.

Zapraszam na Ustawienia Systemowe!

Sprawdź AKTUALNE warsztaty Cichych Ustawień Systemowych, jakie realizuje w grupie – OFFLINE:

Lub dołącz do BEZPŁATNEJ GRUPY: Ustawienia Systemowe na Facebooku

Kim jestem?

i dlaczego miałbyś pracować właśnie ze mną?

Justyna Honorata Kiełpińska

– jestem psychologiem z 20 letnim stażem pracy, integrującym wiele nurtów terapeutycznych (więcej tutaj)

Tam też można zauważyć, że szczególnie bliskie memu sercu są wszelkie metody pracy ciałem. Metodę Ustawień systemowych B. Hellingera poznałam w 2009 roku, kiedy to byłam mocno zainteresowana DYNAMIKAMI DEPRESJI w ustawieniach.

Z perspektywy lat mogę oczywiście przyznać, że zgłębiałam je wtedy dość intelektualnie, ale to oczywiście normalne dla osoby początkującej, chcącej jakoś bezpiecznie poczuć się w dość niepojętej technice. Tak, tak… nie byłam gotowa wtedy na więcej! Taka jest prawda.

Później „zmiotła mnie z ziemi” praca z Małgorzatą Rajchert Lewandowską – do której zgłosiłam się z swoim osobistym wyzwaniem. Był rok 2010. To ustawienie pamiętam do dziś bardzo wyraźnie… swoją reprezentantkę, to… co działo się w polu… i to co czułam podczas pracy… kiedy moje ciało drżało a po twarzy płynęło morze łez! To był przełom. Widziałam na własnym przykładzie jak szybko można dotrzeć do przyczyny irracjonalnych schematów zachowań czy nawet je uwolnić!

Ta praca była na tyle transformująca, że chciałam ja zgłębić bardziej … i już 2013 r rozpoczęłam naukę u Małgosi. Roczną szkołę skończyłam w 2014 roku, w kolejnych latach wykorzystywałam ustawienia ale tylko jako element pracy, łącząc je z ukochaną pracą z ciałem w terapii tańcem i ruchem.

Robiłam elementy ustawień systemowych w pracy z grupami np. podczas Seminarium Dance Movement – MIŁOŚĆ…..DUSZA. Posłuchaj co wówczas mówili o mojej pracy uczestnicy:

TUTAJ | TUTAJ | TUTAJ | TUTAJ

Moją nauczycielką Ustawień której jestem wierna od lat jest Małgorzata Rajchert Lewandowska, pracująca tą metodą od 2000 r!!!

Jest uczennicą Berta Hellingera i jego najbliższych współpracowników. Niezmiernie cenię ją za intuicja i głębokie czucie Pola. Nauczyła mnie ogrom!!! Dostałam od niej wiele jako terapeuta, ale przede wszystkim jako człowiek, który pragnie w swej prostej codzienności realizować istotę miłości.