MIŁOŚĆ może więcej niż ATAK to moje kluczowe przesłanie do słów, które za moment przeczytasz, ale domyślam się, że wyrwane z kontekstu nie wnoszą NIC do Twojego zrozumienia. Możesz nawet zastanawiać się: „po co” właściwie masz dać uwagę/ czas na przeczytanie tego wpisu. Dlatego zarysuję na początku KONTEKST.
Blisko 2 miesiące temu, podjęłam się dużego wysiłku, by napisać WAROŚCIOWY wpis dotyczący problemu „ZMIANY PŁCI”. Na początku zaznaczyłam, że jest on refleksją PRAKTYKA, co w mojej opinii świadczy o umiejętności „łączenia kropek” w aspekcie praktycznej pracy z klientem, w połączeniu z wysiłkiem zbierania rzetelnych informacji, analizy ich, „przegryzienia w sercu i głowie”, tak by potem podać to w formule jak najbardziej klarownej, prostej / bez nadmiernej intelektualizacji, która nie koniecznie będzie służyć poszukującemu informacji w temacie.
Podkreślam tu także słowo „wysiłek” – dlaczego? Ponieważ czas jaki mi to wszystko zajęło, mogłam przeznaczyć na znacznie przyjemniejsze zajęcia, więcej… nie okupić tego bólem oczu czy kręgosłupa. To był konkretny wysiłek i w mojej definicji MIŁOŚCI, którą traktuję jako CZASOWNIK – dałam z siebie coś naprawdę WARTOŚCIOWEGO !
Po co? By służyło to INNYM. Tym, którzy w swej bezsilności nie wiedzą co robić? Podkreślam, MIŁOŚĆ to czasownik… DAWANIE od siebie czegoś dla DOBRA innych.
Nie minęła doba od ukazania się wpisu, kiedy w wiadomości prywatnej pojawił się w odpowiedzi na ten właśnie wpis, mocny ATAK. Osoba oceniła wpis jako „rasistowską opinię” , że „jestem w tym wpisie stronnicza” i że wyrażam tam swoją opinię „o takich osobach”, że „brak w nim obiektywizmu” , moja opinia jest „odpychająca” i i prezentuję w nim „poradę” jako „praktykujący katolik”, cytuję: „jest to za delikatny temat, by tak stronniczo się wypowiadać. Z artykułu jasno wynika Twoje stanowisko, a powinno być neutralne”.
Co tutaj widzimy?
Klasyczne ścieranie się dwóch OPINII – jedna osoba uważa, że zrobiła coś DOBREGO, druga oceniła to coś zupełnie inaczej, czy ZŁEGO (stronniczość, odpychająca, rasistowska opinia…) ?
Kto ma rację?
Odpowiem tak: NIC… absolutnie NIC samo w sobie nie jest, ani dobre ani złe, lecz NEUTRALNE. To my mamy MOC, by wybierać sposób INTERPRETACJI tego co postrzegamy/ czytamy / doświadczamy.
Co składa się na tą interpretację?
Indywidualne, automatyczne wzorce z przeszłości, aktualne nie zintegrowane tematy, bieżące wyzwania … a nawet ludzkie zmęczenie. Czynników może być więcej. Dam przykład. Pamiętam dobrze, kiedy wychodziłam z depresji i nie rozumiałam, że moje postrzeganie jest naznaczone „rolą ofiary”, co skutkowało tym, że wiele sytuacji, słów odbierałam AUTOMATYCZNIE jako formę wyrządzania mi krzywdy. Nie dawałam prawa innym, że wcale nie muszą obchodzić się z moją delikatnością z nadmiernym wyczuciem, ale mogą po prostu żyć/ funkcjonować: mówić i zachowywać się swobodnie. Nie są odpowiedzialni za to, jak ja przetwarzam „błędnie” ich neutralne intencje.
Co zrobiłam? Czy zmieniłam choć jedno zdanie w wpisie? Czy uznałam ze faktycznie jest on rasistowski… chrześcijański… odpychający ?
Nie zrobiłam NIC. Dlaczego?
Właśnie dlatego, że cały wpis oparłam na NEUTRALNYM zbiorze danych pochodzących z jednej z najlepszych książek roku (The Times, The Economist, The Sunday Times) czyli: NIEWYBACZALNA KRZYWDA. Jest to gigantyczną PRACA i tak wstrząsająca, że faktycznie może budzić wiele emocji… ale w moim wpisie odwoływałam się do stanowiska naukowego, aspektu badań… i w odniesieniu do nich pokazywałam temat osób trans. Jeśli stanowisko to pokazuje moją stronniczość czy tym bardziej NASTAWIENIE do osób trans – jako osób, które neguje, oceniam czy ODRZUCAM, to zadam jedno pytanie:
- czy jesteśmy wstanie dać swój czas życia, którego NIKT NAM NIE ZWRÓCI na coś/ dla kogoś komu DOBRZE nie ŻYCZYMY? Kogo „skreślamy” ? Czy może dajemy najcenniejszy ZASÓB : CZAS dla kogoś, komu z serca chcemy pomóc?
Jeśli mój wpis świadczy o tym, że jestem przeciwna OSOBOM TRANS, to jest tu już naprawdę zbyt daleko posunięta NAD – interpretacja.
Dodam jeszcze, że w kwestii MIŁOŚCI i mojego na wstępie zdania: „MIŁOŚĆ może więcej niż ATAK” , w swojej definicji MIŁOŚCI rozumiem ją jako MĄDRĄ MIŁOŚĆ. A mądrość ta czasem musi być „surowa”, stanowcza, w takim znaczeniu, że jak widzisz że ktoś kogo kochasz robi sobie krzywdę, to to WYRAŻASZ a nie drżysz, że Twoja krytyka może spowodować jego obniżenie nastroju więc wolisz nic nie mówić. MĄDRA MIŁOŚĆ zwłaszcza rodzica warto by była nie tylko ODWAGĄ, ale także umiejętnością stawiania GRANIC.
Wyrazem mojej Mądrej Miłość w tym wpisie było zaprezentowanie jasnego stanowiska, cyt. :
UWAŻAM, ŻE TO BARDZO ISTOTNY ASPEKT ZAGADNIENIA – DLA DOBRA NASTOLATKÓW ORAZ CAŁYCH RODZIN – WAŻNE JEST ABY ZAPRZESTAĆ POPULARYZACJI NADMIERNEJ TOLERANCJI DLA „PRZYJMOWANIA TOŻSAMOŚCI TRANS”(!).
A RODZICE W SWYM NIEPOKOJU O DZIECI WARTO BY NIE POLEGALI WYŁĄCZNIE NA AUTORYTECIE LEKARZY CZY TERAPEUTÓW WZMACNIAJĄCYCH PEŁNĄ AKCEPTACJI POSTAWĘ WOBEC MŁODEGO CZŁOWIEKA, KTÓRY ABSOLUTNIE MA PRAWO BYĆ TOTALNIE POGUBIONY NA TYM ETAPIE POSZUKIWANIA SWEJ TOŻSAMOŚCI.
TO RODZICE W SWYM ZDROWYM ROZSĄDKU WARTO BY STALI SIĘ MOCNYM FUNDAMENTEM DLA WRAŻLIWEGO NASTOLATKA A MAJĄC „OTWARTE OCZY” WIDZIELI PRAWDĘ O SWYM DZIECKU I BYLI ŚWIADOMI ZAGROŻEŃ JAKIE MOŻE SPOWODOWAĆ KOLEJNA MODA/ IDEOLOGIA …TRAGICZNA W SWYCH KONSEKWENCJACH.
By uniknąć dalszych nadinterpretacji wyjaśnię, że poproszenie by nie roztaczać nadmiernej tolerancja nie jest równoznaczne z moim brakiem tolerancji dla tych osób. Jeśli tak jestem oceniona, to jest to błąd.
JAK WAZNE JEST by nie roztaczać nadmiernej tolerancja? Koniecznie przeczytajcie fragment w cytowanej przeze mnie książce, str. 297:
„Każda z osób po detranzycji lub rezygnacji ze zmiany płci, z którymi rozmawiałam, twierdziła, że była w 100% pewna, iż jest transpłciowa aż do momentu, gdy nagle tę pewność straciła. Prawie wszystkie oskarżają DOROSŁYCH obecnych w ich życiu, a najczęściej personel medyczny, o ZACHĘCANIE i UŁATWIANIE im poddania się różnym zabiegom.
„Jeśli popełniłeś BŁĄD, poddając się korekcie płci, to nie było tak, że pewnego dnia na ślepo zdecydowałeś, że właśnie to chcesz zrobić”, podkreśla Benijj, aby zrozumieli to wszyscy, którzy rozważają korektę powrotną.
„Prawdopodobnie twój psychoterapeuta, wychowawcza, psycholog szkolny, psychiatra, rodzić lub nauczyciel powiedzieli ci, ze to dobry pomysł, utwierdził cię w wyborze lub przekazał ci wiedzę, dlaczego taka zmiana będzie dla ciebie dobra.
To nie jest DECYZJA, którą podjąłeś samodzielnie – zwłaszcza jeśli miałeś mniej niż osiemnaście lat i właściwie byłeś dzieckiem. WTEDY INNI LUDZIE POWINNI ZADBAĆ O TWOJE DOBRO”
To dokładnie miałam na myśli, kiedy w tym jednym akapicie wyraziłam swoją OSOBISTĄ OPINIĘ, by zaniechać „nadmiernej tolerancji” ! Nie ma tu nic ze stronniczości, ale jest ODPOWIEDZIALNOŚĆ! Odpowiedzialność także jest składową MĄDREJ MIŁOŚCI … ta odpowiedzialność i MILOSĆ wymaga od KAŻDEGO RODZICA by skonfrontował się z każdym stanowiskiem, jako PERSPEKTYWĄ inną niż własna. Dlaczego ? Pomijam że to gwarancja rozwoju, to dodatkowo jest to szansa dla Twojego dziecka, jeśli Twoje myślenie jest „zainfekowane” ideologią, czy masz w sobie niezintegrowane emocje, które nie pozwalają Ci obiektywnie przeanalizować skali konsekwencji dla Twojego dziecka. A jeśli taki rodzic byłby na ustawieniach i zobaczyłby w POLU prawdziwą przyczynę dlaczego dziecko wybiera dążenie do zmiany płci, to tym bardziej otworzenie widzenia na pełnie prawdy, nie może cofnąć Cię do świadomości sprzed ustawienia. Co to znaczy? Trzeba na nowo ocenić, czy moje wspieranie dziecka w kierunku zmiany płci jest zasadne? Czy rzeczywiście mam być tolerancyjnym rodzicem czy jest to nadal dobre?
Bert Hellinger mówi:
„Dopiero kiedy spojrzymy prawdzie w oczy można coś zmienić.
Ale NIC się nie zmieni jeśli będziemy pragnąć zmiany.
Trzeba ujrzeć PRAWDĘ w całej jej NAGOŚCI”
Taką PRAWDĘ można zobaczyć w POLU, na ustawieniach. Kiedy bez żadnych koncepcji, założeń odsłania się nam przyczyna i jeśli jesteśmy na to gotowi, otwarci – możemy „iść” po rozwiązanie. Tak pracuję i tak patrzę na osoby trans – w czystości, z MIŁOŚCIĄ. Nie odrzucam prac na ustawienie – bo za mało mam tolerancji dla tych osób. Acha… oceniono mnie jako „za mało delikatną” , ale jeszcze raz podkreślę, że MIŁOŚĆ to nie jest „zagłaskanie kotka na śmierć” i jeśli POLE pokazuje wyraźnie głębszą przyczynę „zaburzenia”, to idę za tym… a nie służę ideologii ale wyrażam swoje przemyślenia w temacie.
Oczywiście mam wybór, mogę nic nie zrobić , mogę zamknąć swoje przemyślenia w szufladzie … ale jeśli to wszystko razem: wysiłek zebrania naukowych danych, analiza zjawiska poprzez literaturę + praktyka z sali warsztatowej wypływa ze mnie, mam WARTOŚĆ jaką mogę wnieść do świata, to jest to najlepszym wyborem jaki mogę podjąć. DAĆ WARTOŚĆ – edukować. Można to też spłycić to egoistycznej motywacji, jakobym chciała się wypromować na tym temacie / osobach trans… Można, nie zabronię. Zostanę jednak przy tym, że MIŁOŚĆ to czasownik, to DAĆ … DAĆ WARTOŚĆ INNYM. Jeśli pojawia się inna opinia w ocenie mojej pracy, szanuję odmienność, każdy ma wolną wolę… jednak tym wpisem chciałam zaznaczyć GRANICĘ, asertywnie wyrazić: przykro mi, że cały trud moje pracy, zostaje oceniony jako NIE WNOSZACY WARTOŚCI /dyplomatycznie ujmując/.
Co mogę zrobić by utrzymać swoją intencję kierowania się MIŁOŚCIĄ i zaświadczyć, że:
MIŁOŚĆ NAPRAWDĘ MOZĘ WIĘCEJ NIŻ ATAK ?
Chcę zachęcić do samodzielnej odpowiedzenia w domowym zaciszu na takie pytanie:
-
czy moje myślenie jest absolutną prawda? a jeśli się mylę, to czy jest to DOBRE dla mojego dziecka? czy moje aktualne myślenie naprawdę służy najwyższemu DOBRU mojego dziecka?
-
czy jestem w stanie odsunąć emocje i odważyć się sięgnąć po całą książkę ? Mój wpis z założenia miał być tylko inspiracją dla tego kroku / o nie mam prowizji ze sprzedaży tej pozycji ❤️ /
-
czy jestem gotów / jako rodzić/ zrobić naprawdę wszystko by rzetelnie zebrać dostępne informacje i bez emocji zweryfikować swoje stanowisko, dla najwyższego DOBRA własnego dziecka?
-
czy jestem gotów pracować nas swoimi emocjami w tym temacie by zyskać większą ich integrację, skoro mój wpis nie pozostaje NEUTRALNY ale budzi tak wiele emocji?
-
a jeśli jestem gotów na pracę USTAWIENIOWĄ to czy rzeczywiście mam otwartość i gotowość na PRAWDĘ jaką pokaże POLE… co może być trudne jeśli przesiąkliśmy ideologią trans / jesteśmy w jakiś grupach wsparcia dla takich rodziców, dlaczego? Pozostając na poziomie TOŻSAMOŚCI, o czym mówi komunikacja: „jestem rodzicem dziecka trans”, możesz mieć skłonność do odrzucenia tego, co nie będzie zgodne z Twoją koncepcją, założeniami … Naprawdę poziom tożsamości jest znacznie silniejszy niż poziom przekonań do przepracowania w aspekcie przekroczenia ograniczającego myślenia /!!!/. Natomiast pracując ustawieniowo naprawdę nie ma możliwości wybiórczego przyjmowania informacji z POLA, to co nam się podoba, co jest zgodne z naszymi założeniami to akceptuję, inne odrzucam … Ustawienia wymagają porzucenia swoich koncepcji, otwarcie się na informacje z POLA i uznanie, że terapeuta nie jest przeciw nam, kiedy nawet coś mocniej zaakcentuję, pamiętajmy, że terapeuta ustawień systemowych nie jest „usługodawcą” tylko dla 1 osoby zgłaszającej problem, ale pracuje dla CAŁEGO SYSTEMU, jest w służbie pojednania wszystkich i obejmuje MILOŚCIĄ każdą osobę w systemie.
Absolutnie wierzę, że MIŁOŚĆ może więcej niż ATAK i nie odpowiem atakiem na atak, ale DAM jeszcze z siebie więcej, by to SŁUZYŁO INNYM. Nie potrzebujemy się wzajemnie atakować, przekrzykiwać się jak małe dzieci, które dostały za mało uwagi/ miłości… Możemy świadomie zdecydować czy dalej chcemy kierować się POSTAWĄ MIŁOŚCI… a miłość to CZASOWNIK, wymaga DZIAŁANIA.
Tym działaniem z mojej strony jest ten wpis jako OŚWIADCZENIE na nazwanie wpisu „rasitowską opinią”
Justyna
Ps. Jeśli pojawią się pytanie w temacie i chcecie zapytać prywatnie – zapraszam do kontaktu mailowego: j.h.kielpinska@gmail.com / mail jaki odbieram tylko ja, zagwarantowana dyskrecja/.