Rozstanie? Rozwód? czy „romans w związku”?

utworzone przez | 12 lip 2021 | wybaczenie | 0 komentarzy

Jak uchronić się przed rozstaniem i rozwodem?

– refleksje praktyka, psychologa, terapeuty i coacha.

Małżeństwo nie jest dekoracyjnym opakowaniem romansu.

„To obojętne, kogo poślubisz. I tak spotkasz w nim samego siebie. Ta druga osoba jest zawsze LUSTREM, w którym możesz zobaczyć własne niespełnione POTRZEBY, ZDOLNOŚĆ DO MIŁOŚCI, blokady i RANY, własną życiową energię, a przede wszystkim – Twoje rozdarcie między tęsknotami i LĘKAMI.

Żaden partner nie może Ci dać lepszego samopoczucia, zapewnić Ci szacunku i zaufania do Ciebie samego. Niezależnie od tego, kogo spotkasz, zawsze spotkasz tylko siebie. I dlatego – zgodnie z moim doświadczeniem – możesz spokojnie zostać z tym partnerem, z którym jesteś, choć jeden Bóg wie, jak niemiły jest dla Ciebie ten stan.

Tam, gdzie jesteś jak w potrzasku, ogarnia Cię uczucie chłodu, elektryzującego gniewu, bezbrzeżnej nienawiści i odrazy, tam właśnie, W SWOIM WNĘTRZU, MASZ MNÓSTWO DO ZROBIENIA.


Zdaję sobie sprawę z tego, że teza ta spotka się z silnym oporem. W dzieciństwie nauczyliśmy się, że jeśli tylko właściwy książę spotka właściwą księżniczkę i jeśli oboje nie umarli, to do dziś żyją szczęśliwie… Bajka kończy się najczęściej w dniu ślubu. CODZIENNOŚĆ MAŁŻEŃSKA DAJE SIĘ JEDNAK WE ZNAKI DOPIERO PO ŚLUBIE. Coraz częściej małżeństwo kończy się długo przed „i jeśli nie umarli”.

(…) [ tu autorka odnosi się do statystyk wzrostu liczby rozwodów – pozwolę sobie skrócić] cd.:
WIĘKSZOŚĆ ROZWODÓW JEST ZBYTECZNA.
Stawiając prowokacyjną tezę, że 70% małżeństw nie musiało się rozwodzić i że TO OBOJĘTNE, KOGO POŚLUBISZ, bo tak czy owak spotkasz TYLKO SIEBIE, chcę skłonić Cię do innego spojrzenia na małżeństwo. NIE JEST ONO DEKORACYJNYM OPAKOWANIEM ROMANSU.

Jego prawdziwym sensem jest doprowadzenie do RÓWNOWAGI WEWNĘTRZNYCH KONFLIKTÓW OBU PARTNERÓW. Dzięki temu małżeństwo jest sferą GŁĘBOKIEGO UZDRAWIANIA i odkrywania PRAWDZIWEJ, OFIARNEJ MIŁOŚCI.

Myśliciele zajmujący się zagadnieniami codzienności twierdzą, że życie jest szkołą. Jeśli tak, to intymne stosunki i małżeństwo są elitarnym uniwersytetem. Tutaj zdajesz NAJTRUDNIEJSZE EGZAMINY, tu możesz się nauczyć najwięcej, najbardziej urosnąć i najwięcej otrzymać.

(…) Głęboko w istocie małżeństwa tkwi najbardziej prowokacyjna dynamika życia – swoisty paradoks: chociaż możliwości drzemiące w intymnym spotkaniu są niewyczerpane, nasze własne NIEDOBORY nigdzie nie ukazują się wyraźniej niż w zobowiązującym, trwałym partnerstwie. Małżeństwo zmusza nas do stwierdzenia, że jako jednostki nie jesteśmy doskonali, że zawsze nam czegoś brakuje…”

Cytuję ten obszerny fragment za Evą Marią ZURHORST z książki „Kochaj siebie, a nieważne, z kim się zwiążesz”, aby i Ciebie sprowokować do spojrzenia na małżeństwo z perspektywy głębokiego rozwoju. Ale też po to, by dodać co nieco od siebie, chociaż być może „wkładając kij w mrowisko”… podobnie, jak wyżej cytowana autorka.

TAK, zgadzam się z nią:

MAŁŻEŃSTWO nie jest DEKORACYJNYM OPAKOWANIEM ROMANSU.

I kiedy zgłasza się do mnie para to rzadko relacja ta przypomina „romans”, a raczej jest już „polem bitwy” w której obie strony zdążyły się wzajemnie poranić.

 

Co wtedy robię?

Zawsze wtedy umawiam się na oddzielną KONSULTACJĘ, by móc poznać ich jako indywidualne osoby, a nie „twór zwany małżeństwem”. Tak, nazywam to „twór”, bo związek ten znacząco zmienia funkcjonowanie jednostki. Mam wrażenie, że wytraca indywidualność, gubi odrębność i esencję Osoby…

Czasem mam wrażenie, że związek zamiast dawać możliwość rozwoju staje się przestrzenią walki, która czasem może trwać tak długo, że partnerowi zapominają nawet, co ją pierwotnie wywołało?

KONSULTACJA ma dać mi możliwość poznania OSOBY, jej potrzeb – nie tylko w związku. Widzę emocje, widzę konflikty, widzę WARTOŚCI. Mam też taką ZASADĘ, którą Ci teraz zdradzę!

 

ZAWSZE, ABSOLUTNIE ZAWSZE… podczas konsultacji, każdemu zadaje 1 kluczowe pytanie:

CZY KOCHASZ?

Nim padnie odpowiedź, nim wybrzmią słowa, ja już wiem… czy będę z tą parą pracować. To widać w oczach! Tą energię wyczuwa moje ciało… lub wyczuwa jej brak. Czy będę pracować dalej…? Bo pracuję TYLKO wtedy, kiedy ta energia JEST!

W/ w autorka i cytat z jej książki, zamieściłam celowo, by Cię sprowokować do przemyśleń. Ale też, by pokazać Ci, JAK WIELE MOŻNA i należy WYPRACOWAĆ W SOBIE, aby MAŁŻEŃSTWO miało szanse PRZETRWANIA. Nie mówiąc już o idealnej sytuacji, kiedy małżeństwo jest przestrzenią WZAJEMNEGO ROZWOJU.

>>>Sprawdź już teraz Proces Wybaczenia!

 

W większość zgadzam się z autorką, ale uważam też, że potrzeba czegoś więcej między partnerami, by małżeństwo w ogóle miało szansę na tzw. ciąg dalszy.

W małżeństwie musi być PALIWO = musi być MIŁOŚĆ!

Miłość nie jako romantyczne zakochanie, ale miłość jako stan, miłość jako postawa wzajemnego oddania /nie = poddania!!!/ , ale i miłość erotyczna, wzajemna chemia, potrzeba seksualnego zbliżenia jako dopełnienie, wyrażenie pełni zjednoczenia ciał i dusz.

Wymiar duchowy, ale w połączeniu z fizycznym, ma MOC karmienia relacji na zupełnie innym poziomie, aniżeli ludzkie zrozumienie fenomenu relacji. Kiedy więc w związku nie ma „ochoty na sex”, to uważam że jest to mocno zagrażający czynnik dla jego dalszego przetrwania i szansy „naprawiania”.

NIESTETY uważam też, że nie wystarczy KOCHAĆ SIEBIE, by małżeństwo przetrwało, żeby je uratować.

 

Stoję na stanowisku, że MIŁOŚĆ jest darem, jaki przychodzi SPOZA NAS.

Ale też MIŁOŚĆ „ODCHODZI”. Według mnie NIE MA czegoś takiego, że MIŁOŚĆ JEST NAM DANA NA WIECZNOŚĆ, że zawsze można… tak do końca życia.

Wierzę, że tak jak miłość przychodzi „spoza nas”, tak i „odchodzi” i to niezależnie od ilości naszych starań – gaśnie. I absolutnie nie jest to WINA żadnej ze stron.

Wierzę, że mieli oni swój czas, MIELI MOŻLIWOŚĆ BYCIA RAZEM w pięknym przeżyciu wzajemnej miłości… Przyszedł czas, kiedy to się wyczerpało, kiedy miłość odeszła tak niespodziewanie jak przyszła.

Nam pozostaje trwać w POSTAWIE BYCIA WDZIĘCZNYM ZA TEN DAR SPOTKANIA I DOŚWIADCZENIA, które nas wzbogaciło, zmieniło… Być może też stało się jedyną i niepowtarzalną okazją do tego, by zostać RODZICEM.

 

Kiedy MIŁOŚĆ odchodzi, ważne by NIGDY NIE ODESZŁA WDZIĘCZNOŚĆ za to, co dzięki sobie PRZEŻYLIŚMY I JAKIMI LUDZMI DZIĘKI TEMU SIĘ STALIŚMY.

Dlatego, kiedy pracuję z PARAMI, zawsze dochodzi do momentu, kiedy trzeba sobie wzajemnie WIELE WYBACZYĆ… To nie jest tylko domena kobiet! Nie! Pomagałam wielu mężczyznom wybaczyć własnym ŻONOM.

Poznawałam WNĘTRZE MĘŻCZYZN i pomagałam unieść ich BÓL… Oczyszczając ranę, napełniałam ich BEZWARUNKOWĄ MIŁOŚCIĄ, tak wielką… jak wielką przestrzeń w sobie zdołali odsłonić, obmyć i tym samym OTWORZYĆ na pomieszczenie tym większej ilości MIŁOŚCI.

 

JESTEŚMY ISTOTAMI, KTÓRE PRAGNĄ KOCHAĆ…

 

A PROCES WYBACZENIA JEST JEDNYM Z KLUCZOWYCH NARZĘDZI, by zwiększać swoją pojemność na możliwość PRZYJĘCIA JEJ w coraz większej ilości… Po co?

Bo im więcej jej masz we własnym wnętrzu – tym mniej toksycznie próbujesz wyszarpać od partnera.

Jesteś „niezależnym” jej Źródłem… Tym bardziej jesteś cenny, bo możesz zasilać nią drugą osobę, bez uszczerbku… bez ryzyka, że Tobie zabraknie… Ba, naturalnie chcesz się nią DZIELIĆ, pomnażać… A wtedy MAŁŻEŃSTWO nie przestaje być ROMANSEM, nie przestaje smakować… Zaś Ty nieustannie chcesz się taką potrawą delektować!

Tego Ci życzę, smakowania, delektowania najbardziej sycącą potrawą w tym życiu: MIŁOŚCIĄ!

NAPISZ, BY ODEBRAĆ VOUCHER I POZNAĆ SZCZEGÓŁY!

6 + 6 =